piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 2.




       

            Rok szkolny dopiero się zaczął, a Meghan już brakowało wstawania po południu, nocy spędzonych z Emmą na pogaduchach, wypadów do Destination. Wiedziała, że na pewno nie zapomni tego ostatniego dnia wakacji. O ile całe zaliczyła na wielki plus, to najlepsze było jednak ich zwieńczenie. Poznała Lucasa. Ukrywała to przed Emmą, ale skrycie ten chłopak intrygował ją już od pierwszej klasy. Okazja by go bliżej poznać nadarzyła się dopiero przed rozpoczęciem ostatniego roku nauki. Zdawała sobie sprawę, że w szkole ma on opinię nieokrzesanego, ale Meghan właśnie taka była—przyciągało ją to, co wszystkich odrażało. Podobnie wyglądała jej znajomość z Emmą.  Spotkały się w przedszkolu. Wydawałoby się to banalne, ale już wtedy Fond miała charakterek. Kłóciła się ze wszystkimi dziećmi, co doprowadzało je do płaczu. Dopiero jej obecna przyjaciółka potrafiła stawić jej czoło. To była ich pierwsza i ostatnia kłótnia. Od tego czasu postanowiły, że już nigdy więcej się ze sobą nie pokłócą, a tym bardziej z kimś innym. To wspomnienie towarzyszyło dziewczynie w drodze do szkoły. Przed wejściem czekała na nią Emma.
– Gotowa? – zapytała Bland i pocałowała swoją przyjaciółkę w policzek.
– Ty żartujesz, prawda? – Zaśmiała się Meghan i ruszyła w stronę drzwi wejściowych.  
Udały się na pierwsze zajęcia, które jak się okazało mają osobno. Obie uczyły się innych języków obcych. Ku ich zdziwieniu, pierwsza lekcja zleciała im bardzo szybko. Spotkały się już w innej klasie, w której miały mieć język angielski.
            – Wiesz…– Meghan zaczęła niepewnie. – Myślałam o Lucasie.
            – I co wymyśliłaś? – przerwała jej Emma.
            – Pomożemy mu.
            – A więc MWID znów w akcji? – zaśmiała się Bland.
            – O czym ty mówisz? Jakie MWID?
            – Meghan Wielka Instytucja Dobroci – wyjaśniła z uśmiechem Emma.
            – Emma! Akurat teraz próbuję być poważna. Chodzi o to, że chciałabym mu pomóc z jego wyglądem, a ty jesteś mi do tego potrzebna.
            – Zgadzam się – odpowiedziała bez zastanowienia. – Ale muszę wiedzieć, czy masz względem niego jakieś plany?
            – A nawet jeśli?
– Czyli chcesz tak po prostu wybrać jego zamiast mnie? – zaczęła się droczyć z Meghan. Dziewczyna miała jej odpowiedzieć, ale właśnie wtedy do sali wszedł nauczyciel. Fond zdążyła tylko wystawić przyjaciółce język i lekko się do niej uśmiechnąć. 

          *                                 *                                *

            Pierwsze dni września upłynęły bardzo szybko. Uczniowie powoli wkraczali w wir nauki. Coraz mniej z nich przesiadywało w Destination, a nawet jeśli się tam pojawiali to tylko po to, by odrobić w grupie zadania domowe. Dla Meghan ten czas nie był łatwy, bo gdy Emma całe dnie spędzała na nauce, to ona zwyczajnie olewała szkołę i wszystko co z nią związane. Wiedziała już co chce robić w życiu, więc stwierdziła, że nauka nie jest jej do niczego potrzebna. Dlatego też skupiła się na Lucasie. Ciężko jej było przyznać, ale nie potrafiła do niego zagadać. Kilka razy rozmawiali przelotnie na korytarzu, ale ciągle brakowało jej odwagi. Nawet nie miała jego numeru telefonu.
            Ale 10 września postanowiła działać. Pewna siebie weszła do klasy, w której miał mieć zajęcia. Podeszła do jego ławki, gdzie oczywiście spędzał czas sam ze sobą.
            – Ty i ja. Dziś. Destination. Godzina 20 – powiedziała tak po prostu i poczuła jak serce zaczyna jej szybciej bić.
            – A Emma? – zapytał Rave.
            – Może przyjdzie.
            – Już myślałem, że spędzimy ten czas tylko we dwoje. – Uśmiechnął się do niej zalotnie. Meghan poczuła jak powietrze z niej opada, po czym sobie uświadomiła, że Lucas z nią flirtuje, a ona się przed tym nie wzbrania.
            – Jednak potrafisz być romantyczny. – Zakończyła i wyszła z klasy.
            Idąc korytarzem, rozmyślała o Lucasie. Nie mogła uwierzyć w to, że ona – poważana i radosna dziewczyna idzie dziś na randkę z chłopakiem, który jest jej przeciwieństwem. Wzdrygnęła się na słowo randka. Zaczęła sobie wyobrażać dzisiejszy wieczór, gdy nagle wpadła na kogoś.
            – O mój Boże! – wykrzyknęła.
            – Wystarczy Andrés – odpowiedział jej przystojny chłopak. Była pewna, że widzi go pierwszy raz, bo nie zapomniałaby takiej twarzy.
            – Przepraszam – wykrztusiła, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
            – To ja przepraszam. Pierwszy dzień w nowej szkole i już na kogoś wpadam. –  Andrés uśmiechnął się do niej, odsłaniając rząd białych zębów. Meghan poczuła, że robi jej się słabo.
            – Ja już muszę iść – rzuciła na pożegnanie i pobiegła do Emmy.
            Dziewczyna rozmawiała z jedną z koleżanek, gdy zobaczyła swoją przyjaciółkę całą czerwoną. Zaśmiała się na sam widok.
            – Nie uwierzysz! Widziałam Boga! – zaczęła Meghan. — Chyba się w nim zakochałam!
            – Bóg? W naszej szkole? A może to był Lucas po przemianie, jaką chcesz mu zaproponować? – Emma nie mogła powstrzymać się od śmiechu, widząc pod jakim wrażeniem jest jej przyjaciółka.
             To nie był Lucas.
             Naprawdę ten rok szkolny źle na ciebie wpływa. Zmieniasz swoje upodobania co kilka dni – tym razem Emma stanowczo dała do zrozumienia Meghan, że czas, by się ustatkować.
            – Słuchaj, byłam u Lucasa zaprosić go na spotkanie i gry wracałam wpadłam na niego. Andrés. Jest niesamowity.
            – I co o nim wiesz?
– Niewiele. Tylko mi się przedstawił.
– To skąd wiesz, że jest niesamowity?
– Sama zobaczysz – zakończyła Meghan.

          *                                 *                                *

Fond udało się wyciągnąć Emmę do Destination. Dziewczyna niechętnie się zgodziła, bo chciała, by Meghan spędziła czas z Lucasem. Nie miała wyjścia, a tym bardziej wymówki. Zaczynał się weekend, a ona nie miała zbyt wiele do nauki.
Usiadły przy tym samym stoliku, przy którym poznały Lucasa. Nie czekały długo. Spojrzały w stronę drzwi wejściowych, w których ukazał się nierozgarnięty chłopak. Ubrał jeansy. Jeszcze to Meghan mogła znieść, ale gdy zobaczyła elegancką koszulę, na którą założył bluzę z kapturem, załamała się.
– Zmienimy to – wyjaśniła.
– Hej – przywitał się chłopak i usiadł na swoim miejscu. – Słyszałyście o nowym?
– Mówisz o pięknym chłopaku imieniem Andrés? – Meghan uśmiechnęła się na samo wspomnienie jego imienia.
– Nie wiem, czy tak ma na imię, ale nie widzę dla niego tutaj przyszłości. Laski na niego lecą, ich partnerzy się o to rzucają. Daję mu tydzień. Przyjmujecie zakłady?
– Daję mu cały rok – wtrąciła Emma, a Lucas popatrzył na nią z niedowierzaniem.
– Chyba sobie kpisz – zaśmiał się.
– Kiedy inni nie wierzą, ja wierzę – skwitowała i uśmiechnęła się do Rave’a.
W momencie wypowiadania tych słów jej oczom ukazał się rosły, przystojny brunet. To musi być on, przyszło jej na myśl. Podążała za nim wzrokiem, aż do baru, przy którym usiadł. Widziała jak zamówił sok pomarańczowy, który wypił w samotności. Nie oglądał się dookoła, patrzył w jeden punkt, tak jakby nie chcąc, by go rozpoznano. Jej rozmyślania przerwała Meghan.
– No patrz. Już się zakochała. A nie mówiłam, że Bóg?
Ale ona jej nie słuchała. Wpatrywała się w niego, widziała każdy jego ruch. I tak spędziła większość wieczoru. Słuchając rozmowy Meghan i Lucasa oraz spoglądając na Hiszpana. W pewnym momencie Fond rzuciła hasło, że czas już iść.
Bland posłusznie wstała z siedzenia i skierowała się w stronę drzwi wyjściowych. Wyciągnęła jeszcze telefon z kieszeni, by sprawdzić, która godzina. Lucas i Meghan już byli poza budynkiem. Chłopak wyciągnął papierosa, którego dziewczyna szybko mu wzięła. Emma po chwili dołączyła do nich. Uśmiechnęła się na samą myśl, że kiedyś ta dwójka będzie cudowną parą. Przyglądając się im, ktoś ją zaczepił.
– To twoja siostra? – zapytał jakiś męski głos. Gdy się odwróciła, jej oczom ukazał się przystojny, błękitnooki brunet.
– Przyjaciółka – wyjaśniła i dodała –  jestem Emma. A ty z pewnością…
– Andrés. Pewnie jeszcze nic o mnie nie słyszałaś.­– Uśmiechnął się do niej szarmancko.
– Nie bądź taki skromny. – Dała mu kuksańca w bok. – Dziewczyny za tobą szaleją.
– Ale ty chyba nie. ­– Udał minę smutnego, po czym znów obdarzył ją uśmiechem.
– Nie jesteś w moim typie. Ale byłoby fajnie, gdybyśmy zostali przyjaciółmi. Zawsze chciałam mieć przyjaciela z zagranicy.
– Będę zaszczycony – zgodził się. Po chwili Emma odeszła bez słowa. Wróciła do swoich przyjaciół, którzy z niecierpliwością czekali na sprawozdanie z tej rozmowy.
Szybko, ale spokojnie opowiedziała całą sytuację, a potem się z nimi rozstała. W domu czekała już mama. Oglądała telewizję. Dziewczyna do niej dołączyła i razem po raz kolejny spędziły wieczór.



4 komentarze:

  1. Twój blog został dodany do Katalogu Euforia :3
    Pozdrawiam, taasteful. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj! :))
    Trafiłam tu przypadkiem, ale obiecuję zostać już na dłużej! :)) Już wyjaśniam dlaczego...
    Jak nie czytuję powieści obyczajowych, to tak Twoje opowiadanie wywarło na mnie pozytywne wrażenie!! :)) Emma wydaje się być urocza, eh te rozterki nastolatki, skąd ja je znam? haha :D Piszesz przystępnie, dialogi prezentują się naturalnie, wszystko w jak najlepszym porządku! :)))
    Zdobyłaś więc kolejną stałą czytelniczkę!! :)) :** <3
    Czekam na czwórkę!! :))
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny!! :)) ;***
    Ps. Zapraszam również do mnie: http://pirates-of-the-caribben.blogspot.com/
    A nóż Ci się spodoba... :D ;) :* ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Postanowiły, że więcej razy się nie pokłócą ze sobą ani z nikim innym. Wtedy były w przedszkolu, teraz w ostatniej klasie. Udało im się to? Jak to możliwe by przez tyle lat z nikim się nie pokłócić, nawet o jakąś drobnostkę?
    " – Meghan Wielka Instytucja Dobroci – wyjaśniła z uśmiechem Emma.
    – Emma! Akurat teraz próbuję być poważna." - Powtórzenie. "Emma" bardzo blisko siebie. To że Wyjaśniła z uśmiechem Emma jest całkowicie zbędne, starczyłoby samo "wyjaśniła z uśmiechem". Wiadomo, że chodzi o Emmę, bo dziewczyny rozmawiają tylko we dwie.
    W opowiadaniach liczebniki piszemy słownie.
    "Poważna i radosna" - jedno niezależne od drugiego, moim skromnym zdaniem nawet się wyklucza.
    Wzmianka o tym, że Meghan widziała Boga mnie rozbawiła. Podobała mi się.
    "nierozgarnięty chłopak" - dlaczego nierozgarnięty? Nie wygląda na głupiego. Już bardziej o dziewczynach bym powiedział, że mają takie fiu bździu w głowach, czyli siano zamiast mózgu.
    Co dziewczynom przeszkadza w koszuli i bluzie? Ja wiem, że to nie najlepiej pasuje do siebie, ale przecież nie wygląd jest najważniejszy, a jeśli one tak myślą, to nie są warte Lucasa. Nie ma sensu chcieć z kimś być czy się z kimś przyjaźnić, ale pod warunkiem, że ten ktoś zmieni siebie i swój styl.
    Motyw obcokrajowca, szczególnie Hiszpana mi się podoba. Lubię ten język i tamtejszą kulturę (lubię ten język, nie znaczy, że mówię w tym języku). Mam nadzieję, że jakoś wykorzystasz narodowość chłopaka.
    Wzmianka o zakochaniu od samego patrzenia niezwykle dziecinna. Jeśli te dziewczyny naprawdę to, że ktoś się komuś podoba wizualnie mają za zakochanie, to moim zdaniem są idiotkami do entej potęgi.
    Błękitnooki rodowity Hiszpan? Niemożliwe. Musi mieć chłopak jakąś domieszkę innej narodowości w korzeniach.
    Nadal tam wszyscy piją soki - to jest aż dziwne.
    Jak napiszesz trzeci rozdział, to daj mi znać, przeczytam i skomentuje. Póki co historia szczególnie mnie nie urzekła. Niby coś się tam zaczyna tworzyć, kształtować i kiełkować, ale nadal brakuje mi tego czegoś - jakieś tajemnicy, ciekawostki, kontrowersji. Jest po prostu za "poprawnie", a poprawnie to synonim "nudno".

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy chce być księżniczką, ale czy zwykłej dziewczynie się to uda?
    NN na anytsujdream.blogspot.com

    Masz śliczny szablon :)

    OdpowiedzUsuń