niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 1.



Kolejny, już ostatni rok szkolny w liceum przed Emmą. Dwa lata, które minęły jej bardzo szybko, nie obfitowały w szczególne wydarzenia. Zanosiło się na to, że ten trzeci rok też nie będzie się różnił od poprzednich. Zdawała sobie sprawę, że to teraz musi się najbardziej przyłożyć do nauki, by móc się dostać na wymarzoną uczelnię. Zadanie nie mogło być łatwe, bo obrała sobie za cel sam Yale. Gdyby się dostała, wciąż mieszkałaby w Steads. Marzyła o tym, by studiować prawo, a potem zostać adwokatem. Nie raz rozmawiała z Meghan, że chciałaby pójść w ślady ojca.
            Ostatniego dnia wakacji, Emma postanowiła pożegnać je wraz z przyjaciółką. Wieczorem były już gotowe do wyjścia. Wybrały się wcześniej, bo wiedziały, że Destination tego dnia będzie przepełnione. Gdy weszły do klubu uśmiechnęły się do siebie, bo dobrze przeczuły, że ciężko będzie znaleźć wolny stolik.
– Widzisz? Tam? – Wskazała palcem Meghan, po czym powoli zaczęła podchodzić do stolika, przy którym siedział tylko jeden chłopak.
– Jesteś pewna? To Rave. Nikt go nie lubi.
– Z wyjątkiem nas, bo my jesteśmy tolerancyjne – wyjaśniła Meghan i usiadła obok Lucasa. –  Hejo ziom! – przywitała się. Emma usiadła naprzeciwko nich.
– Myślisz, że jeśli użyjesz słowa typowego dla slangu młodzieżowego, witając się z człowiekiem, uważanym przez wszystkich za odludka to będziesz wyjątkowa? – zapytał Rave, odrywając się na chwilę od swojego soku.
– Tak, właśnie tak myślę. A po za tym to nie wszyscy uważają cię za odludka. –  Meghan zamrugała oczami, nieśmiało dając mu do zrozumienia, że lubi wszystkich.
– Na świecie żyje siedem miliardów ludzi. Do naszej szkoły chodzi około tysiąca młodych osób. W tym klubie znajduje się jakieś dwieście ludzi a ty akurat dosiadłaś się do mojego stolika. Czy..
– Hej – przerwała mu. – Musisz wiedzieć, że…– zaczęła, ale nagle musiała zadać mu pytanie – aż tyle osób chodzi do naszej szkoły?
  Lucas, posłuchaj –  do rozmowy włączyła się Emma. – Wiemy, że tworzysz wokół siebie otoczkę, która zniechęca ludzi do ciebie. Dlaczego tak jest? Nie obchodzi nas to. Chcemy po prostu bliżej cię poznać.
– Wystarczyło powiedzieć, że nie było wolnego stolika – zakpił chłopak i wyciągnął telefon z kieszeni. – Na mnie już czas. Skoro mężczyźni to dżentelmeni, to pozwolę sobie zostawić wam ten stolik, by inni mogli się do was dosiąść. – Zaczął wstawać, ale wtedy Meghan siłą posadziła go z powrotem.
– Nigdzie nie idziesz – zaprotestowała.
– Rozumiem, że jesteście miłymi i tolerancyjnymi dziewczynami, ale nie musicie zmuszać się do tego, by ze mną przebywać w ostatni dzień wakacji. Jestem pewien, że chciałybyście spędzić ten wieczór w zupełnie inny sposób. – Znów wstał, a Meghan ponownie go posadziła.
– Nigdzie nie idziesz – powtórzyła. – Nie wiem dlaczego masz tak niską samoocenę. Ale będę z tobą szczera. Owszem, dosiadłyśmy się do ciebie, bo nie było wolnego miejsca. Ale nie po to się do ciebie przysiadłyśmy, żeby sobie z ciebie żartować. Uznałyśmy, że w końcu możemy cię bliżej poznać i sprawdzić czy jesteś faktycznie taki, jak ciebie opisują.
– Za dużo ‘ciebie’. Kobieto, ty za rok idziesz na studia! – zaśmiał się Lucas.
– Pierwszy raz powiedziałeś coś, co naprawdę zaprzecza temu obrazowi, jaki się wyklarował z opinii innych uczniów – wtrąciła Emma i mrugnęła oczkiem do Meghan.
– Czy już przekonałyśmy cię, że naprawdę chcemy spędzić ten wieczór w twoim towarzystwie?
– Niech stracę – stwierdził Rave.
– O proszę! – wykrzyknęła Meghan. – Pan Lucas Rave potrafi zażartować, nie krytykując innych a tym bardziej siebie. Jestem dumna, że mogłam pana poznać.
– Ja również chciałabym docenić fakt, że człowiek uważany za odludka tak naprawdę nie jest odludkiem i zgodził się na to, byśmy mogły z nim spędzić resztę wieczoru– zawtórowała Emma.
– Wy dwie jesteście…– zaczął Lucas z uśmiechem na twarzy.
– Super ekstra bombastyczne! – wykrzyknęła Meghan.
– Może nie do końca oto mi chodziło, ale…
– Jeszcze się przekonasz, że naprawdę takie jesteśmy – wyznała z powagą Emma. Spojrzała na zegarek, który dostała od swojego ojca na urodziny. Nie chciała spędzić całego wieczoru na zwykłym siedzeniu przy stoliku i popijaniu jej ulubionego soku pomarańczowego. Bez słowa wstała i ruszyła w stronę parkietu.
Wkroczyła w grupę ludzi i zaczęła tańczyć w rytm muzyki. Nie miała nic do stracenia, to był ostatni dzień wakacji. W roku szkolnym nie będzie mogła sobie pozwolić na imprezy, wypady do klubu. Jeśli chciała się dostać na wymarzone studia, musiała się poświęcić. Ale dziś nie chciała jeszcze o tym wszystkim myśleć. Dziś po prostu chciała się wyszaleć. W pewnym momencie jakiś chłopak złapał ją za rękę i zaprosił do tańca. Nie znała go. Tańczyli przez chwilę, po czym kolejny chłopak zaprosił ją do tańca. Co oni wszyscy powariowali, pomyślała. Jeszcze przez chwilę była na parkiecie, aż w końcu zeszła i skierowała się w stronę stolika, przy którym siedzieli Meghan i Lucas.
– Co to za zachowanie panno Bland? Nie godzi się tak bez słowa zostawiać mnie z tym chłopakiem – powiedziała Meghan, wpatrując się prosto w oczy swojej przyjaciółce.
– Nikt nie bronił ci wstać i dołączyć się do mnie. – Wzruszyła ramionami Emma.
– Naprawmy więc błędy młodości. Lucas, chodź z nami na parkiet – rozkazała i pociągnęła go za rękę.
– Hej! – krzyknął. – Ja nie tańczę – szybko wyjaśnił.
– Słyszałeś o tym, że ostatniego dnia wakacji powinno się robić rzeczy, których jeszcze się nie robiło? – zapytała Meghan.
– Nie – odpowiedział pewny siebie Rave.
– Ja też nie, ale dzisiaj już udowodniłeś nam, że potrafisz być normalny. Czemu teraz miało by być inaczej?
– Nie tańczę, bo po prostu nie umiem – sprostował.
– Każdy potrafi. Nawet Lucas Rave, szkolny gburek.
– Chodź, Lucas! – zachęciła go Emma. Wymienili spojrzenia i chłopak już wiedział, że nie ma wyboru. Poszedł za dziewczynami w stronę środka sali. Widział kilka wlepionych wzroków w jego twarz. Jak zwykle w takiej sytuacji, nie przejął się tym. Dał się ponieść muzyce ze świadomością, że tego dnia dwie dziewczyny zapaliły w nim iskierkę nadziei na udany rok szkolny.

                                      *                  *                   *

            Leniwie przeciągnęła się na swoim łóżku. Sprawdziła telefon. Żadnych nowych wiadomości. Miała jeszcze chwilę czasu, ale nie chciała go tracić na leżenie i bezsensowne wpatrywanie się w sufit. Wstała więc i poszła do łazienki. Przeglądnęła się w lusterku i zaśmiała się, widząc swoje jasne włosy. Jakaś burza była w nocy, czy co? Pominęła jednak kwestię swoich włosów. Ściągnęła piżamę i wskoczyła pod prysznic. Po kilku minutach wyszła spod kabiny i osuszyła się. Ubrała czarną, zwiewną sukienkę, uczesała włosy, które opadały na jej ramiona. Nałożyła makijaż i wyszła z łazienki.
            Natrafiła na uśmiechniętą mamę, która właśnie kładła śniadanie na stole.
            – Witaj, kochana. – Annie pocałowała córkę w policzek i zaprosiła gestem ręki do śniadania. – Jak nastrój?
            – Mamo, wiesz jak jest. – Emma obdarowała ją uśmiechem. Wyciągnęła rękę po kanapkę. Zaczęła jeść, wpatrując się w hipnotyzujące, błękitne oczy jej matki.
            – Widzimy się dziś nad jeziorem? – zapytała Annie, chociaż znała odpowiedź na to pytanie. Odpowiedziało jej tylko kiwnięcie głową. Emma wstała od stolika i poszła do swojego pokoju, skąd wzięła torebkę. Gdy wróciła, mama już zmywała naczynia. Dziewczyna przytuliła ją od tyłu.
            – Do zobaczenia – pożegnała się i ruszyła w stronę drzwi.
            Gdy je otworzyła, zobaczyła swoją przyjaciółkę. Zaśmiała się głośno, widząc jej ponurą minę.
            – Przytul mnie i powiedz, że dziś nie zaczyna się rok szkolny.
            – Dziś zaczyna się rok szkolny – odpowiedziała Emma i przytuliła swoją przyjaciółkę. – A teraz już chodźmy. Nauczyciele na pewno nie mogą się nas doczekać.
            Apel był taki, jak co roku. Nudny. Większość uczniów spędziło go na przeglądaniu swoich telefonów, w nadziei, że może tam znajdzie się coś ciekawszego. Po słowach dyrektora, w których oficjalnie rozpoczął rok szkolny, uczniowie udali się do swoich klas. Emma i Meghan spoglądały na swoich kolegów i koleżanki z klasy, którym podobnie jak im, nie chciało się słuchać ich wychowawczyni.
            – Kochani – zaczęła. – Został wam ostatni rok nauki, ale to pewnie już wiecie. Proszę was tylko, byście podeszli do niego z powagą. Mam nadzieję, że będziecie ciężko pracować na wyniki końcowe. Teraz kilka spraw organizacyjnych. Szafki macie takie same, jak w tamtym roku. Każdy dostał swój plan zajęć w mailu. Można go także wydrukować w sekretariacie. W szkole wciąż obowiązuje zakaz palenia papierosów, o czym przypominam. To chyba tyle.
            – Tyle? – zapytał jeden z uczniów, z wyraźnym zdziwieniem.
            – Aaa… Zapomniałabym! W tym roku do jednej z klas trzecich dołączy nowy uczeń. Być może do naszej. Proszę potraktujcie go z należnym szacunkiem, zważywszy na to, że pochodzi z innego kraju. Rzadko zdarza się w naszej szkole, że obcokrajowiec będzie się w niej uczył. Jakieś pytania?
            – Ja mam ! – ponownie odezwał się ten sam uczeń. – Czy to będzie murzyn? – zapytał, po czym zaśmiał się na głos. 
            – Max, nie skomentuję tego. Możecie już iść – zakończyła nauczycielka.
            – Dziękujemy za pani dobroduszność! – zakpił chłopak.
            Emma i Meghan jako pierwsze opuściły klasę. Nie miały zamiaru dłużej słuchać nauczycielki, a tym bardziej Max’a, który, jak zwykle, pokazywał kim jest. Dziewczyny poszły do Destination. Uśmiechnęły się do siebie, widząc Lucasa siedzącego przy tym samym stoliku, co wczoraj. Bez zastanowienia usiadły obok niego.
            – Znowu wy. Myślałem, że o mnie zapomniałyście, przecież zaczęła się szkoła i inni po raz kolejny pokażą mi, gdzie moje miejsce. Radzę wam trzymać się z dala ode mnie, bo i wy ucierpicie. Już teraz się na was gapią.
            – Piękna mowa wstępna. – Zaśmiała się Meghan.
            – Zaczęłabym klaskać. – Zawtórowała jej Emma.
            – Ty głupku! – Fond lekko uderzyła chłopaka w głowę. – Nie pozbędziesz się  nas. Jeszcze nie teraz.
            Spędzili razem kilka godzin w klubie, popijając sok pomarańczowy i zajadając się pizzą. Lucas zaczął się przed nimi otwierać, a dziewczyny zastanawiały się nad tym, czemu chłopak ma tak złą opinię wśród uczniów.  Może to ze względu na wygląd? Włosy po ramiona, nigdy nie uczesane. Zarost, który od czasu do czasu golił, tylko po to, by nie urosła mu broda. Specyficzna budowa ciała - chude nogi, na których opierała się postawna sylwetka. Jego styl ubierania również nie zachwycał. Ale mimo tego wszystkiego było jeszcze coś. Charakter, który tak ciężko rozgryźć.

                                      *                  *                   *

            Wieczorem, po powrocie z klubu, Emma udała się nad jezioro, gdzie już czekała jej mama. Widok zapierał dech w piersiach. Gwieździste niebo, którego odbicie można było zauważyć w tafli wody powodowało, że wieczór stał się wyjątkowy.
            Dziewczyna usiadła obok matki na ich ulubionej ławeczce. Oparła głowę na jej ramieniu i wzięła ją za rękę. Uwielbiała te chwile, gdy w ciszy mogła przebywać z matką, świadoma, że ona doskonale ją rozumie. Z ojcem nie miała takiej relacji. Rzadko kiedy go widywała. Pragnęła tylko zostać tak, jak on, prawnikiem. Tylko w tym był dobry. Nie raz zastanawiała się, czy on w ogóle jeszcze kocha jej mamę. Czy kocha swoją jedyną córkę. Ale w tym momencie nie chciała o tym myśleć. Miała obok siebie najwspanialszą osobę. Wiedziała, że ona poszłaby za nią wszędzie. I w tym momencie pragnęła tylko jednego. By wszędzie na zawsze pozostało w Steads.



2 komentarze:

  1. Bardzo ładnie i ciekawie piszesz. Prolog przeczytałam jednym tchem, zaraz wezmę się za rozdział, tylko zaparzę herbatkę, żeby móc w spokoju oddać się lekturze.

    U mnie nowa notka: anytsujdream.blogspot.com - już niedługo historia nabierze tempa. Zachęcam również do udziału w ankiecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Początek mi się trudno czytało, bo są te takie podkreślenia, które sprawiają, że tekst jest niewidoczny.
    Co do chłopaka, który siedział sam przy stoliku, to zero w nim asertywności. Co to za facet co nie potrafi odmawiać? Jeśli nie ma na coś ochoty to po co się zmusza?
    Poza tym tam ta młodzież pije tylko soki? A co z piwem? Wódką? Winem? Tequilą?
    Póki co to trochę przynudnawe, choć Max się wykazał na tyle, że raczej go nie zapomnę. Emma ma udane życie i wraz z Meghan bawią się w jakąś psychoanalizę nielubianego ucznia. - To póki co tyle, trochę za mało by zaciekawić, czegoś mi tu brak. Zobaczymy jak będzie po kolejnym rozdziale, bo prolog jest na +, pierwszy rozdział na -, więc wszystko zależy od drugiego. Niestety dziś już nie mam czasu, jutro postaram się przeczytać ;-)

    OdpowiedzUsuń