Weekend to dla uczniów Abhor Vary
czas szalonych imprez. Niestety, nie dla wszystkich. Do tej drugiej grupy
zaliczała się Emma, która do serca wzięła sobie radę nauczycieli, by weekendy
spędzać na nauce. Już w
sobotę rano zaczęła się uczyć. Przerwał jej jednak sms Meghan.
Uczysz się? Idziemy
gdzieś wieczorem?
Już
miała jej odpisać, że wieczór też poświęci nauce. Pomyślała jednak, że nie chce
całego roku szkolnego tak spędzić. Odpisała więc swojej przyjaciółce z
uśmiechem na ustach.
Destination. 19.30
Uczyła
się jeszcze kilka godzin i była z siebie dumna. Wiedziała, jak ciężko zabrać
się za naukę, zwłaszcza zaraz po zakończonych wakacjach. O osiemnastej wzięła
prysznic i umyła swoje włosy. Po wyjściu z kabiny prysznicowej wysuszyła je i
wyprostowała. Nałożyła delikatny makijaż i była gotowa do wyjścia. Miała
jeszcze kilkadziesiąt minut, więc spędziła je na oglądaniu telewizji.
Przeskakiwała z kanału na kanał, aż w końcu mogła wyjść z domu.
Meghan już siedziała na ich miejscu.
Uśmiechała się od ucha do ucha, co wróżyło dla Emmy złe wieści. Pocałowała
przyjaciółkę w policzek bez słowa. Bland usiadła naprzeciwko niej i czekała aż
Fond zacznie rozmowę. Ale ona tylko się uśmiechała.
– Jeśli jesteś w ciąży to nie
zamierzam zajmować się twoim dzieckiem – zakpiła Emma w odpowiedzi na ciszę
przyjaciółki.
– Nie jestem w ciąży, ale dziś jest
po prostu piękny dzień.
– Po prostu? – zaśmiała się Bland, a
Meghan tylko wzruszyła ramionami. – Coś tu nie gra.
– Proszę państwa! Człowiek nie może
się nawet uśmiechać, bo już coś nie gra!
– Spokojnie. Przecież wiesz, że
żartuję – uspokoiła ją Emma.
– Ale ja nie żartuję w tym, że Ben
przygląda ci się odkąd tu przyszłaś. – Meghan wskazała palcem, gdzie stoi
chłopak. Gdy zauważył, że Emma spogląda w jego kierunku, pomachał jej i gestem
ręki zaprosił do siebie. Dziewczyna tylko się wzdrygnęła i szybko odwróciła
wzrok.
– Serio? – zapytała, ale nie
oczekiwała żadnej odpowiedzi.
– Emma, czy ty zdajesz sobie sprawę,
kto na ciebie spogląda? – Dziewczyna uśmiechnęła się i zatrzepotała rzęsami.
– Nie jestem nim zainteresowana. A
zwłaszcza teraz – zakończyła ten temat i rozglądnęła się dookoła. Zobaczyła,
kto właśnie wszedł do Destination. Pomachała
mu na znak, że z chęcią chce, by dołączył do niej i Meghan. Gdy już znalazł się
przy stoliku, Emma się przywitała.
– Hej, Andres. – Posłała mu uśmiech,
który zwalił go z nóg.
– Hej – odpowiedział w obawie, że
każde inne słowo może być źle zrozumiane przez przyjaciółki.
– Co tam u ciebie? – zaczęła Emma,
zaraz po tym pożałowała, że zadała takie banalne pytanie.
– Próbuję się dopasować, ale jakoś
średnio mi to wychodzi.
– Początki zawsze są trudne. –
Pocieszyła go i zdała sobie sprawę, że nie ma z nim o czym rozmawiać.
– Czy wy zawsze pijecie sok
pomarańczowy?
– Nie pijemy alkoholu – wtrąciła
Meghan i puściła mu oczko.
– W ogóle? – zdziwił się chłopak.
– Dziwi cię to? – z pogardą w głosie
odpowiedziała mu Fond.
– W tych czasach ciężko znaleźć
osoby w naszym wieku, które nie piją alkoholu. Jestem zdziwiony, ale zarazem
podziwiam was, bo wiem, jak ciężko jest odmawiać.
– Też nie pijesz? – zapytała Emma.
– Nie z wyboru. Biorę leki, które
nie pozwalają mi na picie. A tak szczerze to już nawet się odzwyczaiłem.
Twierdzę, że można dobrze się bawić bez alkoholu.
– Święte słowa – przyznała mu rację
Meghan.
– Przyjdzie Lucas? – Bland zmieniła
temat i rozejrzała się po Sali, wypatrując chłopaka.
– A kto to wie. Jest nieobliczalny,
nieposkromiony, nieprzewidywalny…
– Dobra, dobra, już wiemy. –
uśmiechnęła się Emma.
– I dlatego go lubię. – skwitowała
jej przyjaciółka.
Nagle z dźwięków głośników wypłynęła
głośniejsza muzyka. Dla wielu osób był to znak, że czas wejść na parkiet.
Ludzie poruszali się w rytm, dotykali swoje ciała, by w ten sposób chociaż na
chwilę zapomnieć o problemach dnia codziennego.
Emma z zaciekawieniem przyglądała się tańczącym, wypatrując w tłumie swoich
znajomych. Zaśmiała się, widząc chłopaków, którzy nieudolnie próbowali podrywać
dziewczyny.
– Hejka, laski! – jej rozmyślania
przerwał Lucas.
– Jesteś pijany i ja to widzę i jest
mi niedobrze na samą myśl i chyba nie wytrzymam tego widoku. – skomentowała to
Meghan na jednym wydechu.
– Skarbie, czasami trzeba się napić.
– odpowiedział jej bełkotliwie i usiadł obok niej.
– Proszę, nie mów do mnie skarbie,
gdy jesteś pijany. Nie dotykaj mnie.
– Meghan, spokojnie. – uspokajała ją
Emma, która wyraźnie nie mogła się powstrzymać od śmiechu.
– Pozwólcie, że ja się tym zajmę. –
do rozmowy włączył się Hiszpan.
– O proszę, hiszpański dżentelman! –
wykrzyknął wyraźnie rozbawiony Lucas. Andres nie zważając na to, wziął go pod
ramię i opuścił z nim budynek. Dziewczyny wyszły zaraz za nimi, ale już nie
widziały ich więcej tego wieczoru.
– Dlatego właśnie nie chcę się
angażować uczuciowo.
– Dlatego, że Lucas się upił? –
zapytała Emma.
– Dlatego, że martwię się o niego. –
odpowiedziała przyjaciółka, a Bland uśmiechnęła się do niej i pogłaskała po
plecach.
– Dlatego uważam, że byłabyś
wspaniałą dziewczyną dla niego.
– Oj, przestań! – dała jej kuksańca
w bok. – To, że jestem romantyczna nie oznacza, że byłabym dobrą dziewczyną.
– Mówiłam ci już, że masz niską
samoocenę?
* * *
Kolejne dni roku szkolnego upływały
w powolnym tempie. Emma skupiła się na nauce, a Meghan nadrabiała oglądanie
seriali i filmów. I w takim rytmie czekały na dłuższą przerwę, nieświadome ile
jeszcze wydarzeń przed nimi.